10.11.2018

Chutney z pigwy

Hura, wreszcie mi się udał. Robiłam też i z gruszek, i z jabłek, ale jakieś takie zawsze nijakie były, a teraz pycha. Tylko że przesoliłam, ale nie szkodzi. Przepis podaję orientacyjny, bo oczywiście nikt z tego strzelał nie będzie, ale już chcę mieć pod ręką.

1 kg pigwy
250 g cukru
2 łyżeczki soli
spora cebula (ew. szalotki)
kawałek imbiru, ca. 2 cm
czerwone chili lub piri piri, ca. 2 szt
200 ml octu, np. jabłkowego
laska cynamonu
(ew. płatki chili lub coś innego ostrego)(na samym końcu)

Pigwę umyć, oczyścić i rozdrobnić (ja nie cierpię kroić, bo twarda, więc po prostu myję i ocieram na tarce z grubymi okami dookoła ogryzka, razem ze skórką). Wymieszać z cukrem i solą i zostawić, żeby puściła sok. Dodać resztę składników (i znowu, cebulę ścieram na tarce i imbir też) i gotować, aż kawałki pigwy przestaną być widoczne i zrobi się masa. Teraz można skosztować, przy czym na gorąco i tak nie wiadomo, jak smakuje naprawdę ;-)
Płatki chili, jeśli kto chce, dosypuje się na końcu, bo w gotowaniu tracą ostrość - ja dosypałam, żeby całość była w urocze czerwone ciapki - ale obowiązku nie ma.
Napełniać gorące do czystych słoików i studzić zakrętką w dół.
Aha, ja robię z conajmniej podwójnej porcji, bo inaczej to bez sensu.

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen